sobota, 2 lutego 2013

Dax Cosmetics Perfecta SPA - Kakaowe masło do ciała

Daaawno temu, chyba zeszłego lata kupiłam sobie moje pierwsze masło do ciała Perfecta. 
Było to masło czekoladowe. I było to najgorsze masło jakie kiedykolwiek miałam. Lepka konsystencja, rolowanie, robienie plam...to były "atuty" tego masła. Jednak nie zniechęciło mnie to do zakupu kolejnego masła do ciała Perfecta - masła kakaowego. Chciałam je po prostu przetestować i przekonać się czy tak samo jak poprzednik będzie jedną wielką tragedią. I właśnie dzisiaj zabrałam się za napisanie o nim recenzji, więc przekonacie się jakie mam zdanie ;)

Masło do ciała ma 225ml. Kupiłam je za 11zł na promocji, normalnie kosztuje około 14-15zł.



I z tego masła jestem całkiem zadowolona, w porównaniu do poprzednika jest o niebo lepsze. 
Zimą mam lekkie problemy z suchą, ściągniętą skórą całego ciała i masło poradziło sobie całkiem dobrze, jak na kosmetyk drogeryjny to naprawdę przyzwoicie nawilża i odżywia, więc pod względem działania jestem zadowolona. Masło wystarczyło mi na jakieś 3 tygodnie, u mnie to norma ;)


Opis producenta

Skład

Jeśli chodzi o zapach - podoba mi się, jednak nie jest jakiś rewelacyjny. Jak dla mnie to nie jest raczej kakaowy zapach, bardziej przypomina mi migdały z miodem i mlekiem, pachnie moim zdaniem praktycznie tak jak maseczka migdałowo-miodowa Perfecta, którą uwielbiam ;) Zapach jest przyjemny, troszkę chemiczny, nie utrzymuje się zbyt długo na skórze i nie jest zbyt intensywny


Konsystencja masła jest idealna na zimę. Masło tak samo jak masło czekoladowe Perfecta ma konsystencję budyniu, jest dość gęste jednak rozprowadza się idealnie i szybko wchłania. Pozostawia trochę lepki film na skórze, jednak zimą mi to nie przeszkadza a latem na pewno
go nie kupię, bo będzie zbyt treściwy. Konsystencja jak najbardziej na plus.



Jak widać konsystencja jest naprawdę taka maślana, gęsta, bardzo lubię
takie treściwe masła do ciała o takiej konsystencji


Podsumowując - masło jest całkiem fajne, nie zawiodłam się tak jak przy maśle czekoladowym. Mam zamiar kupić jeszcze masło z tej serii o zapachu wanilii z pomarańczą, bo jestem ciekawa jego zapachu. Masełko polecam, bo jest tanie, łatwo dostępne i naprawdę przyzwoite ;)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Buskofarm Dra Dudy - żel rokitnikowy do twarzy i całego ciała

W okresie zimowym mam problemy z wysuszoną skórą. Jest to spowodowane m.in. tym, że nie dość, że jest zima, która nie sprzyja naszej skórze to używam kremów antytrądzikowych, które dość mocno wysuszają moją skórę twarzy. Postanowiłam więc zaopatrzyć się w dobrze nawilżające kremy do twarzy. Kupiłam żel rokitnikowy Dra Dudy oraz krem nawilżający na noc Iwostin. Ostatnio kosmetyki do pielęgnacji twarzy zaczęłam kupować tylko i wyłącznie w aptekach i wydaje mi się, że jest to naprawdę bardzo korzystne dla mojej skóry.

Żel rokitnikowy ma 50g, zapłaciłam za niego 24zł. Miałam straszną ochotę na krem nawilżający Fitomed, niestety nigdzie nie mogłam go znaleźć, więc wzięłam ten żel, ale nie żałuję wyboru ;)


Skład i sposób użycia

Z tego żelu jestem naprawdę bardzo zadowolona! Używam go od ponad miesiąca, niestety nieregularnie. Najczęściej stosuję go na dzień gdy nigdzie nie wychodzę - wtedy nakładam naprawdę grubą warstwę żelu na skórę twarzy. Na noc raczej go nie używam, ponieważ wtedy nakładam krem antybakteryjny oraz nawilżający krem Iwostin, którego niedługo napiszę recenzję. Żel bardzo dobrze sprawdza się również pod podkład - o dziwo żel idealnie się wchłania i naprawdę bardzo dobrze matuję skórę a producent nic o tym nie wspominał. Po nałożeniu tego żelu podkład na twarzy długo się utrzymuje a skóra wygląda na bardzo dobrze wygładzoną i delikatną. Do tego żel ma bardzo krótki skład!

Opis producenta

Żel ma bardzo mocny, żółty kolor, którego na początku się przestraszyłam ;))

Konsystencja żelu jest bardzo fajna - lekka, choć taka jakby "ciągnąca" się, żel dobrze
się rozprowadza, momentalnie się wchłania. Żel nakładam na lekko zwilżoną skórę, ponieważ
tak każe producent. Jeśli chodzi o działanie - jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona! Odkąd stosuję ten żel moja skóra jest bardzo dobrze nawilżona, odżywiona, taka miękka i delikatna w dotyku! Do tego żel ani troszkę mnie nie zapchał a wręcz wydaje mi się, że odkąd go stosuję to mam mniejsze problemy z cerą, wypryski pojawiają się zdecydowanie rzadziej. Nie wiem jednak czy jest to tylko i wyłącznie zasługa tego kremu, ponieważ razem z nim stosuję też krem antybakteryjny oraz mocno nawilżający, bardzo treściwy krem na noc Iwostin. Nie mniej jednak te trzy kosmetyki stosowane w codziennej pielęgnacji przynoszą naprawdę bardzo dobre rezultaty. 


Jestem bardzo zadowolona z tego żelu, teraz już nie mam żadnych problemów z suchą, ściągnętą skórą twarzy. Myślę, że w okresie jesienno-zimowym na pewno do niego powrócę i polecam wypróbować ten żel, jest dostępny wyłącznie w aptekach. Zauważyłam, że opłaca się wydać trochę więcej pieniędzy i zaopatrzyć się w dobre, delikatne kosmetyki do pielęgnacji z apteki, ponieważ są one naprawdę bardzo skuteczne i o wiele lepsze od drogeryjnych kosmetyków pielęgnacyjnych, przynamniej dla mojej wymagającej cery o którą muszę naprawdę bardzo dobrze i rozsądnie dbać.

sobota, 12 stycznia 2013

Nivea masło do ust - Malina oraz karmel

W końcu mam troszkę czasu na dodanie kilku nowych recenzji, z czego bardzo się cieszę ;) Na początek chcę napisać recenzję dwóch balsamów do ust, które ostatnio miałam okazję testować. Używam ich od prawie miesiąca, dlatego postanowiłam, że to wystarczająco dużo czasu by móc napisać recenzję ;) Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mam chwilę wolnego czasu na siedzenie przed komputerem i pisanie, bardzo mnie to odpręża.

Masła do ust Nivea mają 19ml, zapłaciłam za nie 11,50 oraz 8,50 zł! Tak, to nie pomyłka - w jednym sklepie kupiłam jeden balsam drożej a w drugim drugi taniej, moim zdaniem różnica w cenie jest dość spora i dziwi mnie to, jak różne ceny mają różne sklepy, ale cóż, trudno się mówi ;)


Skład

Mam 2 warianty zapachowe - masło malinowe oraz karmelowe. Do wyboru jest jeszcze wersja bezzapachowa oraz makadamia z wanilią. Zapachy bardzo mi się podobają - jako pierwsze kupiłam masło karmelowe - po pierwszym "niuchnięciu" byłam lekko rozczarowana, jednak teraz zapach wydaje mi się bardzo przyjemny - pachnie jak takie maślane ciasteczka, uwielbiam ten zapach! Jeśli chodzi o malinę - pachnie jak pomadka Nivea Vitamin Shake - słodko, ale delikatnie. 

 Masełka zamknięte są w plastikowych opakowaniach, są estetyczne i mnie się podobają. Opakowanie jest dość duże - w porównaniu z wazeliną Floslek jest bardzo szerokie, ale za to płaskie, jednak wolę takie rozwiązanie, ponieważ nie muszę grzebać palcem do dna opakowania, co ułatwia mi aplikację kosmetyku i jest bardziej higieniczne. Opakowania są bardzo solidne - nie straszny im upadek, nie otwierają się same, napisy się nie zmywają, co jest dużym plusem. 



Konsystencja masełek jest bardzo fajna - naprawdę maślana, masła tak jakby topią się pod wpływem ciepła opuszków naszych palców. Konsystencja jest miękka, masełka łatwo się rozsmarowuje a na ustach pozostawiają delikatny, ochronny fillm. 



Jeśli chodzi o działanie - no cóż, mojego ulubionego balsamu Tisane nie przebije, ale nie jest najgorzej.  W masełku nie podoba mi się to, że tak jakby bieli usta. Musimy dobrze rozsmarować go na ustach, zbyt gruba warstwa wygląda po prostu nieestetycznie. Gdy dobrze je rozmarujemy - dają efekt delikatnie nabłyszczonych ust, co mi się podoba.  Masło co prawda nawilża, usta są miękkie i delikatne, jednak efekt nie jest długotrwały, więc jeśli chodzi o działanie, to jest raczej średnie, ale nie jest najgorzej.

Jak widać - masła delikatnie bielą usta, naprawdę wygląda to jeszcze trochę gorzej, 
ale mój aparat tego nie uchwycił tak jakbym sobie tego życzyła ;)



Ja od używania tych kosmetyków uzależniłam się i mogę się nimi smarować co pięć minut ;) Najczęściej używam ich gdy wychodzę na zewnątrz, zawsze jedno z tych masełek mam w kieszeni kurtki. Często używam ich też pod błyszczyk lub szminkę - stanowią dobrą bazę, ładnie wygładzają usta. Są jednak naprawdę bardzo wydajne - używam od jakiegoś miesiąca a mam jeszcze ponad pół opakowania, co jest dużym plusem i raczej szybko ich nie wykończę ;) 

Podsumowując - miałam ochotę na wersję o zapachu wanilii i makadamii, jednak chyba się nie skuszę. Masełka są naprawdę fajne, jak za tą cenę to myślę, że warto wypróbować. Jeśli jednak macie suche, spierzchnięte usta - masła mogą być zbyt słabe, ale zawsze można przetestować na własnych ustach ;)) Masełka wykończę z przyjemnością, jednak nie kupię ponownie ;)

sobota, 5 stycznia 2013

Niestety, ale muszę "zawiesić" mojego bloga...

Wiem, że baaardzo dawno nie pisałam. Niestety, ale po prostu nie mam na to czasu, chociaż naprawdę bardzo tęsknie za pisaniem postów, było to dla mnie naprawdę ważne, przyjemne 
i bardzo mnie cieszyło, gdy dostawałam od Was komentarze ;) Niestety, ale mam teraz bardzo dużo zajęć i po prostu nie wyrabiam ;) Będę pisała nowe recenzje, niestety bardzo nieregularnie, myślę, że może tylko jeden raz w tygodniu albo i rzadziej...Ostatnio przetestowałam naprawdę mnóstwo nowych kosmetyków i bardzo chciałabym podzielić się z Wami moją opinią o nich, myślę, że niedługo w wolnej chwili w nadchodzący weekend napiszę kilka recenzji i mam nadzieję, że jeszcze będziecie chciały je czytać ;) Ja Wasze blogi czytam, niestety również bardzo nieregularnie, ale staram się je odwiedzać by wiedzieć o przeróżnych nowinkach kosmetycznych i nie tylko ;) Trzymajcie się ciepło, piszcie i recenzujcie ;)

sobota, 15 grudnia 2012

Delia Free Skin Bio Base - Baza pod makijaż redukująca zaczerwienienia

Muszę się przyznać z ręką na sercu, że jak do tej pory w swoim życiu miałam tylko jedną bazę pod podkład! Było to dość dawno temu, bo z 2-3 lata wstecz. Jakoś nigdy nie używałam baz pod podkład, zazwyczaj wystarczał mi dobry krem. Ostatnio jednak czytając gazetę zobaczyłam reklamę tej bazy i jakoś tak mnie zaciekawiła, że postanowiłam ją przetestować ;)

Baza Delia Cosmetics kosztuje 25zł, ma 50ml. Są trzy rodzaje tej bazy, z tego co pamiętam to jest rozświetlająca, wygładzająca i ta, którą mam ja czyli redukująca niedoskonałości i zaczerwienienia.

Składniki aktywne:
Kofeina - redukuje zaczerwienienie i stymuluje mikrokrążenie skórne,
Colour Balance - koryguje niedoskonałości i wyrównuje koloryt skóry,
Hydromanil - intensywnie nawilża,
Velvet Skin - absorbuje nadmiar sebum


Jeśli chodzi o bazę matującą, to moje zdanie jest podzielone. Po pierwsze - baza faktycznie
jest bardzo dobrą bazą. Po jej użyciu skóra jest bardzo gładka, delikatna, matowa - nakładanie
podkładu to czysta przyjemność, skóra wygląda bardzo ładnie, nie ma mowy o suchych skórkach czy jakiś niedoskonałościach - prawie jak po obróbce w photoshopie ;) Po użyciu bazy podkład trzyma się na twarzy w stanie nienaruszonym przez naprawdę długi czas - nie straszny mu też mróz i śnieg, co bardzo mi się podoba, bo zawsze musiałam poprawiać makijaż w ciągu dnia a po użyciu tej bazy twarz przez wiele godzin wygląda tak samo jak na kilka minut po pomalowaniu się. 

Mam cerę mieszaną a dzięki tej bazie nie przetłuszcza się ona tak szybko, baza delikatnie matuje.
Niestety ma ona też swoje minusy - troszkę zapycha, ale ja znalazłam na to sposób. Przed nałożeniem bazy nakładam na twarz jakiś dobry krem nawilżający. Wtedy baza nie jest nakładana bezpośrednio na skórę i nie wyrządza jej takiej krzywdy ;) Ja bazy nie używam codziennie, bo myslę, że nie byłoby to zbyt dobre rozwiązanie dla mojej kłopotliwej skóry, o którą muszę bardzo dbać. Baza ma redukować zaczerwienienia i niedoskonałości - pod tym względem moim zdaniem baza nie robi zupełnie nic, ale mnie to nie przeszkadza, bo bazę kupiłam tylko i wyłącznie po to, żeby wygładziła i skórę i podkład dłużej się trzymał i pod tym względem baza jest bardzo dobra.

Skład


Baza ma dobre opakowanie - z pompką, która jest bardzo chigieniczna, nie zacina się.
Baza ma zielony podkład, którego za pierwszym razem trochę się przestraszyłam ;) Ma bardzo fajną konsystencję - dość gęstą, ale kremową, idealnie się rozprowadza i bardzo szybko wchłania.


Baza jest naprawdę bardzo dobra, moja skóra twarzy jeszcze nigdy nie była tak wygładzona 
i delikatna jak po nałożeniu tego kosmetyku. Naprawdę polecam, warto wypróbować choć jedną z tych trzech dostępnych baz, każda z nas powinna znaleźć idealną bazę dla siebie. Ja jestem z niej zadowolona, baza jest naprawdę bardzo wydajna, bo opakowanie jest naprawdę spore i myślę, że wystarczy mi na długi czas, bo nie jest zbyt tania, ale opłaca się ją kupić i wypróbować na sobie.

niedziela, 9 grudnia 2012

Kallos Latte - Krem mleczny do włosów

Już od dawna miałam ochotę na wypróbowanie tej maski, jednak nie mogłam
jej nigdzie spotkać. Znalazłam ją niedawno będąc w aptece Mediq, którą od tej
pory uwielbiam i w której znajduje się mnóstwo świetnych kosmetyków ;)

Maska ma 275ml i kosztuje 10zł. Ma śliczny zapach - taki mleczny, bardzo przyjemny,
dość długo czuć go na włosach. Maska ma taki przezroczysty, biały kolor. 


Opis producenta

Maska moim zdaniem jest przeciętna, myślałam, że będzie lepsza. Nakładałam ją pod czepek
na około godzinkę i dokładnie spłukiwałam, bo przy pierwszym użyciu zbyt krótko płukałam
włosy po jej nałożeniu i były lekko lepiące się ;) Po użyciu włosy są miękkie, nie elektryzują
się, jednak nie zauważyłam jakiegoś specialnego odżywienia czy nawilżenia. Zdecydowanie bardziej wolę zwykłe maski i odżywki z drogerii, ta maska nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Wystarczyła
mi na jakieś 6-7 razy, stosowałam dość dużą ilość na raz, jak zawsze zresztą ;))


Maska ma dość rzadką konsystencję, osobiście wolę gęstsze maseczki do włosów, ta czasami przeciekała mi przez palce co trochę utrudniało mi aplikację kosmetyku na włosy.


Ogólnie maseczka jest taka średnia, nie kupię jej ponownie, ale cieszę się, że mogłam
ją wypróbować ;) Wrócę jednak do mojej ukochanej maski Alterra z granatem oraz Garnier
 z awokado i masłem karite - to moje 2 ukochane kosmetyki do pielęgnacji włosów ;)

niedziela, 2 grudnia 2012

Flos Lek Lip Care - Czekoladowa wazelina kosmetyczna do ust

Już kiedyś miałam tą wazelinę, było to jednak dawno temu więc postanowiłam
kupić kolejne opakowanie i zobaczyć jak teraz będzie się sprawowała ;) 

Wazelina ma 15g i kosztuje około 7zł. Mam wersje czekoladową. Dostępne są jeszcze 
poziomka, róża, wanilia i pomarańcza. Ja jednak uwielbiam czekoladowe zapachy więc nie mogłam wybrać inaczej niż czekoladową wazelinę, dziwne, że jeszcze mi się ten zapach nie znudził ;)


Wazelina ma bardzo fajne opakowanie - malutkie, takie metalowe, solidne i po brzegi
wypełnione kosmetykiem. Może się wydawać, że wazeliny jest mało, ale ja po prostu
mam problem z jej wykończeniem - jest niesamowicie wydajna! 


Wazelina ślicznie pachnie. Zapach jest jak taka mocna, gorzka czekolada albo prawdziwe kakao.
Zero chemii, zapach jest bardzo naturalny, jestem pełna podziwu i mam zamiar wypróbować
inne wersje zapachowe i przekonać się czy będą pachniały tak samo naturalnie jak moja ;)
Do tego bardzo długo czuć ją pod nosem z czego jestem bardzo zadowolona ;) 




Opis producenta i skład

Wazelina ma konsystencje...wazeliny ;D Jest może troszkę twardsza od wazeliny Ziaja, 
ale wolę taką konsystencję. Bez problemu się rozsmarowuje, pozostawia lekki film na 
ustach, jednak jeśli chodzi o nawilżenie, to nie jest jakaś rewelacyjna, jeśli ktoś ma 
suche usta to na pewno będzie za słaba. Jak dla mnie to nic pod względem nawilżenia
i odżywienia nie pobije mojego ukochanego balsamu Tisane ;)



Ja uzależniłam się od używania tej wazeliny - noszę ją zawsze przy sobie i używam
już odruchowo po prostu co 10 minut ;) Ogólnie wazelina bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła i mimo, że nie nawilża zbyt mocno to i tak kupię inną wersję zapachową,
bo nie mam problemów z suchymi ustami i mogę sobie na to pozwolić ;))