sobota, 26 maja 2012

Nivea Vitamin Shake - Pomadka do ust

Na tą pomadkę miałam ochotę już od dawna i gdy ostatnio ją zobaczyłam to po prostu musiałam kupić ;) Wcześniej miałam dwie inne pomadki Nivea: Fruity Shine i Pearly Shine, które nie przypadły mi do gustu, ale postanowiłam dać Nivea jeszcze jedną szansę ;)

Opis producenta:
Innowacyjna pomadka Nivea łączy intensywnie nawilżającą formułę z ekstraktami owoców bogatymi w witaminy, tak aby Twoje usta były gładkie, podkreślone i wyglądały zdrowo. Intensywnie nawilża dzięki zawartości witamin C i E oraz prowitaminie B5
Nadaje ustom delikatny odcień i apetyczny, owocowy zapach
Chroni przed promieniowaniem UV i UVB

Skład:
Polyisobutene, Ricinus Communis Seed Oil, Octyldodecanol, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Hydrogenated Polydecene, Candelilla Cera, Butyrospermum Parkii Butter, Cera Microcristallina, Isopropyl Palmitate, Synthetic Wax, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Persea Gratissima Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Rubus Idaeus Juice, Vaccinium Macrocarpon Fruit Juice, Panthenol, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Aqua, Glycerin, Neohesperidin Dihydrochalcone, BHT, Glyceryl Stearate, Glyceryl Oleate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Aroma, CI 77891, CI 15985, CI 15850, CI 45380 (24.09.2011.)

Pomadka Nivea Vitamin Shake z żurawiną i maliną kosztuje około 8zł, ma 4,8g. Jest marmurkowa, moim zdaniem wygląda to ślicznie, takie fajne kolorki ma ;) Bardzo ładnie pachnie - jak syrop malinowy, nie czuję wcale żurawiny, bardzo się z tego cieszę, bo jakoś nie przepadam za jej zapachem. Zapach długo utrzymuje się na ustach i cały czas czuję go pod nosem ;)



Pomadka daje delikatny kolorek, zależy na jaki trafimy, bo tam, gdzie jest biała część to daje tylko delikatny połysk, natomiast ta różowa część daje delikatny, ciemno-różowy kolor, który bardzo mi się podoba, jest idealny na co dzień. Nie klei się, jest taka miękka i łatwo się ją rozsmarowuje. Niestety na ciepłe dni muszę ją nosić gdzieś głęboko w torbie albo zostawić w domu, bo już raz prawie mi się rozpuściła pod wpływem ciepła, ale tak to już jest z tego typu pomadkami.


W skład pomadki wchodzi koktajl witamin B5+C+E oraz filtry UVA  i UVB (SPF10). I ta pomadka naprawdę pielęgnuję! Do tej pory miałam zastrzeżenia do pomadek Nivea, bo wcale nie pielęgnowały moich ust, natomiast ta pomadka nie dość, że zastępuje mi błyszczyk to jeszcze ładnie wygładza usta, nawilża je, czuje, że są odżywione i miękkie. Jednak wiadomo, że to tylko pomadka i na pewno nie będzie działać tak dobrze jak balsam Tisane czy Carmex, jednak jak na tego typu pomadkę nawilża i odżywia bardzo dobrze. Używam jej również pod błyszczyk i tutaj też dobrze się sprawuje.

Pomadka jest niesamowicie wydajna, używam jej kilkanaście razy dziennie (już nad tym nie panuję, robię to odruchowo;)), używam jej od około miesiąca a mam jeszcze ponad połowę. 


Podsumowując - pomadkę polecam jak najbardziej, warto przetestować, ja do tej pomadki nie mam najmniejszych zastrzeżeń i na pewno zagości u mnie na dłużej, nie mam zamiaru się z nią rozstawać ;) Mam jeszcze ochotę na pomadkę Velvet Rose i też ją przetestuję przy najbliższej okazji, mam nadzieje, że również mi się spodoba.



środa, 23 maja 2012

Dax Csmetics Perfecta - czekoladowo-kokosowe ujędrniające masło do ciała

Recenzję tego masła już dodawałam, jednak jak zaczęłam sprawdzać różne rzeczy na blogu tak przez przypadek usunęłam...No nic, napisałam ją jeszcze raz ;))
 
Masło Perfecta ma 225ml, kupiłam je w promocji za 8,99zł. Chciałam wziąć kakaowe, jednak w ostatniej chwili złapałam to i poszłam do kasy. Niestety teraz żałuję, bo wolałabym kakaowe. Ale od początku...
 
Opis producenta:
Puszyste masło do ciała o właściwościach ujędrniających i zmiękczających. Olejek kokosowy nawilża, wygładza i łagodzi podrażnienia. Masło kakaowe regeneruje, ujędrnia i zapobiega wysuszaniu skóry. Koenzym Q10 dostarcza skórze energii. Witamina B5 uelastycznia. Apetyczny zapach czekolady odpręża i poprawia nastrój.

Skład:
Aqua, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Myristate, Cetearyl Ethylhexanoate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Theobroma Cacao Seed Butter, Cocos Nucifera Oil, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Tocopherol, Soya Lecithin, Caprilic/Capric Trigliceride, Trilaureth-4 Phosphate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Ubiquinone, Caramel, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates/ C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carbomer Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum
 
 
 
Konsystencja -  Masło ma baardzo dziwną konsystencję - jest jak taki bardzo gęsty budyń, który nie chce się odkleić od łyżeczki - dosłownie! ;) Konsystencja jest bardzo gęsta i taka lepka, jednak dobrze się rozsmarowuje. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką konsystencją u maseł do ciała, ale konsystencja mi się podoba, choć jest trochę dziwna.  Masło pozostawia jednak trochę tłusty film na skórze. 

  

  

Zapach - Moim zdaniem to masło śmierdzi! Zapach tego masła nie przypadł mi do gustu, pachnie jak taki batonik Snickers, ale jednak trochę gorzej. Masło pachnie tak właśnie czekoladowo-orzechowo, kokosa nie czuć wcale, nie wiem czy wg producenta orzech a kokos to to samo, ale zapach bardzo mnie rozczarował...Mam peeling czekoladowy z tej samej serii i pachnie ślicznie - słodko, delikatnie a to masło po niecałej godzinie od posmarowania się na skórze robi się takie jakieś słone, kwaśne w zapachu, wręcz okropne! 

Do tego masło zostawia taki brązowy kolor na skórze! Wygląda to tak, jak po złym rozsmarowaniu balsamu brązującego na skórze. Do tego jak potrę skórę to masło roluje się, ze skóry schodzą takie brązowe kawałeczki masła, dla mnie to po prostu tragedia...
 
 


Masła już nie używam, nie doszłam nawet do połowy opakowania, ale nie chcę go już używać, bo smarowanie się nim to żadna przyjemność. To jest zdecydowanie najgorsze masło do ciała jakie kiedykolwiek miałam (no, może poza masłem cynamonowym Eveline, od którego dostałam uczulenia). Ja nie polecam, jednak mam ochotę na masło kakaowe Perfecta i muszę go kiedyś przetestować, gdyż ma je moja koleżanka i pachnie jak moja ukochana maseczka miodowo-migdałowa Perfecta! 

czwartek, 17 maja 2012

L`biotica Biovax - intensywnie regenerująca maseczka do włosów ciemnych

Maseczki Biovax używałam około 2 tygodni i już mi się skończyła -to chyba mój rekord zużycia maseczki w dwa tygodnie! Postanowiłam więc napisać recenzję, bo u mnie cały dzień pada i w sumie to mam troszkę wolnego czasu z czego jestem bardzo zadowolona ;)) Recenzję tej maseczki chciałam dodać już dobre kilka dni temu, jednak ostatnio w ogóle nie działa mi internet i nie dałam rady dodać nowego postu...

Kilka słów ode mnie:
Pojemność: 250ml
Kolor: żółty, ma w środku takie delikatne, mieniące się w słońcu drobinki
Konsystencja: gęsta, zbita, maseczka jednak dobrze się rozprowadza
Zapach: brzoskwiniowy, delikatny, długo utrzymujący się na włosach
Wydajność: zużyłam w niecałe 3 tygodnie, więc raczej słaba...
Dostępność: apteki
Cena: ok. 20zł, ja kupiłam w przecenie za 14zł

Opis producenta: 
Tajemnicą skuteczności maseczki regenerującej BIOVAX do włosów ciemnych są jej składniki: ekstrakt z alg brunatnych, proteiny jedwabiu, olejek ze słodkich migdałów, miód, henna i filtr UV. Algi brunatne zawierają związki jodu, potas, magnez, wapń, żelazo oraz witaminy: B1, B2, C, K. Nasilają one syntezę keratyny, co zapobiega nadmiernej łamliwości włosów. Składniki aktywne maseczki łatwiej wnikają do wnętrza włosa dzięki hennie, która sprzyja odnowieniu jego naturalnej pigmentacji. Zawarty w maseczce BIOVAX filtr UV dodatkowo zabezpiecza ciemne włosy przed płowieniem.

Skład: 
Aqua, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth-20, Pronus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Acetylated Lanolin, Glycerin, Lawsonia Inermis Extract, Mel (Honey) Extract, Hydrolyzed Silk, Polyquaternium-59 (and) Butylene Glycol, Parfum, Mica (and) Titanium Dioxide (and) Iron Oxides, Fucus Vesiculosus Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Citric Acid, Linalool, Hexyl Cinnamal
 


Maseczkę kupiłam w przecenie za 14zł, na pewno nie dałabym za nią ponad 20zł, uważam, że to za dużo, bo maseczka cudów nie zdziała, ale od początku...

Maseczka jest przeznaczona do włosów ciemnych, intensywnie regeneruje. Ja mam włosy jasne, na szczęście nie zauważyłam, żeby maseczka przyciemniła mi włosy. Jeśli chodzi o intensywną regenerację - z tym się nie zgadzam - jak dla mnie maseczka działa tak samo jak odżywki do włosów za niecałe 10zł, więc szkoda przepłacać.


Bardzo podoba mi się to, że do maseczki dołączony jest czepek i serum wzmacniające - producent o nas dba i te dodatki bardzo mi się podobają, czepek jest przydatny i teraz na wszystkie odżywki nakładam go na jakąś godzinkę dzięki czemu włoski lepiej się regenerują.

 
Konsystencja maseczki jest bardzo fajna - gęsta, zbita, dzięki czemu łatwo się ją aplikuje na włosy i nic nie spływa po dłoniach. Maseczka ma żółty kolor, w środku delikatne, mieniące się drobinki (zastanawiam się, po co one w niej są). Ładnie pachnie - brzoskwiniowo, ale niezbyt słodko, zapach utrzymuje się na włosach naprawdę długo, z czego nie jestem zbyt zadowolona, bo dla mnie za długo i czuję go cały czas...


Nie podoba mi się opakowanie - otwór w maseczce jest za mały i gdy kosmetyk się kończył to ciężko mi było go wydobyć ręką, otwór powinien być większy. Maseczka ma dobre otwieranie, nie wylewa się, jest szczelnie zamknięta, łatwo się ją otwiera. 


Jeśli chodzi o samą maseczkę, to jak wspominałam wystarczyła mi na niecałe 3 tygodnie na mniej więcej 6-7 razy. A jeszcze raz pozwoliłam nałożyć ją mamie, to będzie z około 8 razy ;D Nakładałam na jakąś godzinkę pod dołączony czepek. Włosy pachną po tej maseczce bardzo długo. Jeśli chodzi o efekty to właśnie tutaj się zawiodłam, bo oczekiwałam czegoś lepszego a maseczka jest podobna do odżywek, których używam na codzień, które kosztują około 10zł. Maseczka nie zregenerowała moich włosów. Po maseczce włosy ładnie się układały, były błyszczące, lekkie i nie elektryzowały się ani nie puszyły. Jednak taki efekt uzyskuję po stosowaniu praktycznie każdej odżywki czy maski. 

Podsumowując:
Maseczkę kupiłabym ponownie, jeśli będzie w takiej cenie, ale w regularnej nie kupię jej na pewno. Mam jednak ochotę na mleczną i do włosów zniszczonych, ciemnej na razie nie kupię ponownie. Widziałam jednak ostatnio te maseczki w saszetkach za niecałe 3zł i mam zamiar kupić sobie z 2 saszetki, wypróbować i dopiero wtedy zobaczę czy kupić pełnowymiarowe opakowanie.

poniedziałek, 14 maja 2012

Lirene Body Arabica - balsam brązująco-ujędrniający

Bardzo dawno nie dodawałam żadnych nowych postów na bloga. Niestety jestem teraz bardzo zajęta i do tego coś stało się z moim laptopem a nie miałam czasu zanieść go do naprawy - dlatego na bloggera zaglądałam dosłownie tylko na 5 minut dziennie, żeby sprawdzić co tam ciekawego piszecie ;) Dzisiaj przychodzę z recenzją balsamu brązującego Lirene. Kupiłam go do stosowania wyłącznie na nogi, bo zawsze mam problem z ich równomiernym opaleniem i wtedy sięgam po takich pomocników ;)

Balsam Lirene ma 250ml, kupiłam go w promocji w Rossmannie za niecałe 9zł. Posiadam do ciemnej karnacji, choć mam jasną, ale miałam nadzieję, że wtedy efekt opalenizny będzie mocniejszy - i nie myliłam się ;)

Opis producenta:

Balsam brązujący Lirene Body Arabica to prawdziwy kawowy deser do codziennej pielęgnacji ciała. Stopniowo tworzy naturalną i delikatną opaleniznę, a specjalnie dobrane składniki zapewniają ucztę skórze.
Bogata w olej z karotki i specjalny składnik samoopalający formuła, wzmacnia naturalny kolor skóry, nadając efekt naturalnej opalenizny. Specjalnie opracowany kompleks Slim, oparty na ekstrakcie z ziaren kawy arabskiej i ostrokrzewu paragwajskiego, wyszczupla i ujędrnia skórę, a zawarta witamina E dba o odpowiednie nawilżenie i kondycję skóry.
Dostępny w dwóch wersjach:
- Cafe Latte (do jasnej karnacji)
- Cafe Mocha (do ciemnej karnacji)


Skład:

Aqua, Paraffinum Liquidum, Ceteareth 20, Glycerin, Dihydroxyacetone, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Panthenol, Citric Acid, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Glycin Soya (Soybean) Oil, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Butylene Glycol, Coffea Arabica Seed Extract, PEG-60 Almond Glycerides, Cetyl Hydroxyethylcellulose, Beta-Carotene, Daucus Carota Saliva (Carrot) Extract, Tocopherol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Parfum

Balsam pachnie jak wszystkie tego typu kosmetyki - czyli niezbyt przyjemnie, ma jednak nutkę takiego kawowego aromatu, przez co jest przyjemniejszy dla nosa od reszty balsamów brązujących. 

Balsam ma biały kolor i rzadką, dobrze rozprowadzającą się konsystencję. Niestety trzeba się trochę namęczyć żeby dobrze rozprowadzić kosmetyk i aby nie powstały smugi i plamy. Balsam jest ujędrniający, ja jednak nic takiego nie zauważyłam (mam jędrne ciało, więc może dlatego ;)).

Jeśli chodzi o efekty to balsam sprawuje się bardzo dobrze. Opalenizna wygląda naturalnie, jest delikatna, ale widoczna. Wszycy pytali mnie gdzie się tak pięknie opaliłam ;) Jednak jak to każdy balsam brązujący gdy przestałam na kilka dni go używać to zaczął brzydko schodzić, podczas brania kąpieli widać było, jak spływa po mnie brązowa woda - pomieszana z balsamem ;)

Podsumowując - z balsamu jestem bardzo zadowolona, sprawuje sie o wiele lepiej od balsamu Ziaja Sopot, którego używałam wcześniej. Raczej nie kupię go ponownie, bo kosmetyków tego typu jest mnóstwo a ja lubię testować nowości ;)

W dodatku internet działa mi w miarę dobrze a zdjęcia na bloga nie chcą się dodawać i udało mi się jakoś załadować jedno (trwało to chyba z 10 minut ;)), więc tym razem zdjęć nie będzie, ale chciałam w końcu dodać jakiś post, bo pomyślicie, że się pod ziemie zapadłam czy coś ;D




wtorek, 1 maja 2012

FARMONA SWEET SECRET - MASŁO DO CIAŁA CIEMNA CZEKOLADA I ORZECH PISTACJI


Jak wiadomo nie od dziś - kocham takie słodko pachnące masełka do ciała, większość moich masełek ma zapach kuchenny czyli czekoladowy, waniliowy czy cynamonowy ;) Tym razem postawiłam na masło Farmona, bo mam 3 masła tej firmy i wszystkie pachną bardzo intensywnie, to skusiło mnie do zakupu kolejnego.

Masło ma 225ml i kosztuje około 15zł. Masło pachnie bardzo ładnie, jak taki pyszny budyń , z tym kojarzy mi się zapach, bo czekolada pachnie trochę inaczej. Nie mniej jednak zapach bardzo mi się podoba, bo lubię zapach pysznego budyniowego deseru ;) Zapach masła jest bardzo intensywny, zresztą jak wszystkie masła Farmona, utrzymuje się na skórze bardzo długo i nie zmienia swojego zapachu, chociaż trochę słabnie. Kolor masła jest ciemno brązowy.

Bardzo podoba mi się konsystencja masła - jest bardzo lekka, delikatna, raczej jak balsam niż masło, dobrze się rozprowadza, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na skórze czego nie lubię zwłaszcza gdy jest ciepło.

Opis producenta:
Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o gęstej, aksamitnej konsystencji i kuszącym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało.
Powstał na bazie ciemnej czekolady i orzechów pistacji, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, pozostawiając długotrwały, słodki zapach ciemnej czekolady z ekstrawagancką nutą orzechów pistacji. Regularne stosowanie czekoladowego masła do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura doskonale nawilża i odżywia, opóźniając procesy starzenia się skóry, a także ujędrnia, wygładza i wyszczupla ciało, zapewniając dobry nastrój i uczucie komfortu. 

Skład: 
Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Myristate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Helianthus Annuus Seed Oil, Cyclomethicone, Cera Alba, Parfum, Propylene Glycol, Theobroma Cacao Extract, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Pistachia Vera Seed Extract, Acrylates /C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Benzyl Benzoate, Limonene, Benzyl Alcohol

Jeśli chodzi o działanie, to ja jak zawsze podkreślałam nie mam problemów z suchą skórą, maseł używam raczej w celach umilających wieczorną toaletę, jednak odkąd zaczął się mój nałóg kupowania maseł do ciała to moja skóra jest o wiele bardziej sprężysta, taka delikatna i gładka. To masło z pewnością ładnie nawilża moje ciało. Jednak nie jest zbyt wydajne, używam niecałe 2 tygodnie na przemian z innymi masłami, żeby zapach mi się nie znudził i nie mam już prawie połowy opakowania. Nie mniej jednak polecam jak najbardziej, bo ślicznie pachnie, ja mam zamiar kupić sobie jeszcze to masło w wersji waniliowej, bo bardzo ciekawa jestem jego zapachu. Do tego z pewnością wrócę w zimie, na lato zapach może być trochę za ciężki i za mocny, nawet dla takich wielbicielek słodkich zapachów jak ja ;))




Masełko zaraz po zdjęciu zabezpieczającego sreberka

Nie wiem czemu, ale dla mnie to masełko ma śmieszny kształt ;D 


Masełko po kilkunastu użyciach ;)