sobota, 15 grudnia 2012

Delia Free Skin Bio Base - Baza pod makijaż redukująca zaczerwienienia

Muszę się przyznać z ręką na sercu, że jak do tej pory w swoim życiu miałam tylko jedną bazę pod podkład! Było to dość dawno temu, bo z 2-3 lata wstecz. Jakoś nigdy nie używałam baz pod podkład, zazwyczaj wystarczał mi dobry krem. Ostatnio jednak czytając gazetę zobaczyłam reklamę tej bazy i jakoś tak mnie zaciekawiła, że postanowiłam ją przetestować ;)

Baza Delia Cosmetics kosztuje 25zł, ma 50ml. Są trzy rodzaje tej bazy, z tego co pamiętam to jest rozświetlająca, wygładzająca i ta, którą mam ja czyli redukująca niedoskonałości i zaczerwienienia.

Składniki aktywne:
Kofeina - redukuje zaczerwienienie i stymuluje mikrokrążenie skórne,
Colour Balance - koryguje niedoskonałości i wyrównuje koloryt skóry,
Hydromanil - intensywnie nawilża,
Velvet Skin - absorbuje nadmiar sebum


Jeśli chodzi o bazę matującą, to moje zdanie jest podzielone. Po pierwsze - baza faktycznie
jest bardzo dobrą bazą. Po jej użyciu skóra jest bardzo gładka, delikatna, matowa - nakładanie
podkładu to czysta przyjemność, skóra wygląda bardzo ładnie, nie ma mowy o suchych skórkach czy jakiś niedoskonałościach - prawie jak po obróbce w photoshopie ;) Po użyciu bazy podkład trzyma się na twarzy w stanie nienaruszonym przez naprawdę długi czas - nie straszny mu też mróz i śnieg, co bardzo mi się podoba, bo zawsze musiałam poprawiać makijaż w ciągu dnia a po użyciu tej bazy twarz przez wiele godzin wygląda tak samo jak na kilka minut po pomalowaniu się. 

Mam cerę mieszaną a dzięki tej bazie nie przetłuszcza się ona tak szybko, baza delikatnie matuje.
Niestety ma ona też swoje minusy - troszkę zapycha, ale ja znalazłam na to sposób. Przed nałożeniem bazy nakładam na twarz jakiś dobry krem nawilżający. Wtedy baza nie jest nakładana bezpośrednio na skórę i nie wyrządza jej takiej krzywdy ;) Ja bazy nie używam codziennie, bo myslę, że nie byłoby to zbyt dobre rozwiązanie dla mojej kłopotliwej skóry, o którą muszę bardzo dbać. Baza ma redukować zaczerwienienia i niedoskonałości - pod tym względem moim zdaniem baza nie robi zupełnie nic, ale mnie to nie przeszkadza, bo bazę kupiłam tylko i wyłącznie po to, żeby wygładziła i skórę i podkład dłużej się trzymał i pod tym względem baza jest bardzo dobra.

Skład


Baza ma dobre opakowanie - z pompką, która jest bardzo chigieniczna, nie zacina się.
Baza ma zielony podkład, którego za pierwszym razem trochę się przestraszyłam ;) Ma bardzo fajną konsystencję - dość gęstą, ale kremową, idealnie się rozprowadza i bardzo szybko wchłania.


Baza jest naprawdę bardzo dobra, moja skóra twarzy jeszcze nigdy nie była tak wygładzona 
i delikatna jak po nałożeniu tego kosmetyku. Naprawdę polecam, warto wypróbować choć jedną z tych trzech dostępnych baz, każda z nas powinna znaleźć idealną bazę dla siebie. Ja jestem z niej zadowolona, baza jest naprawdę bardzo wydajna, bo opakowanie jest naprawdę spore i myślę, że wystarczy mi na długi czas, bo nie jest zbyt tania, ale opłaca się ją kupić i wypróbować na sobie.

niedziela, 9 grudnia 2012

Kallos Latte - Krem mleczny do włosów

Już od dawna miałam ochotę na wypróbowanie tej maski, jednak nie mogłam
jej nigdzie spotkać. Znalazłam ją niedawno będąc w aptece Mediq, którą od tej
pory uwielbiam i w której znajduje się mnóstwo świetnych kosmetyków ;)

Maska ma 275ml i kosztuje 10zł. Ma śliczny zapach - taki mleczny, bardzo przyjemny,
dość długo czuć go na włosach. Maska ma taki przezroczysty, biały kolor. 


Opis producenta

Maska moim zdaniem jest przeciętna, myślałam, że będzie lepsza. Nakładałam ją pod czepek
na około godzinkę i dokładnie spłukiwałam, bo przy pierwszym użyciu zbyt krótko płukałam
włosy po jej nałożeniu i były lekko lepiące się ;) Po użyciu włosy są miękkie, nie elektryzują
się, jednak nie zauważyłam jakiegoś specialnego odżywienia czy nawilżenia. Zdecydowanie bardziej wolę zwykłe maski i odżywki z drogerii, ta maska nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Wystarczyła
mi na jakieś 6-7 razy, stosowałam dość dużą ilość na raz, jak zawsze zresztą ;))


Maska ma dość rzadką konsystencję, osobiście wolę gęstsze maseczki do włosów, ta czasami przeciekała mi przez palce co trochę utrudniało mi aplikację kosmetyku na włosy.


Ogólnie maseczka jest taka średnia, nie kupię jej ponownie, ale cieszę się, że mogłam
ją wypróbować ;) Wrócę jednak do mojej ukochanej maski Alterra z granatem oraz Garnier
 z awokado i masłem karite - to moje 2 ukochane kosmetyki do pielęgnacji włosów ;)

niedziela, 2 grudnia 2012

Flos Lek Lip Care - Czekoladowa wazelina kosmetyczna do ust

Już kiedyś miałam tą wazelinę, było to jednak dawno temu więc postanowiłam
kupić kolejne opakowanie i zobaczyć jak teraz będzie się sprawowała ;) 

Wazelina ma 15g i kosztuje około 7zł. Mam wersje czekoladową. Dostępne są jeszcze 
poziomka, róża, wanilia i pomarańcza. Ja jednak uwielbiam czekoladowe zapachy więc nie mogłam wybrać inaczej niż czekoladową wazelinę, dziwne, że jeszcze mi się ten zapach nie znudził ;)


Wazelina ma bardzo fajne opakowanie - malutkie, takie metalowe, solidne i po brzegi
wypełnione kosmetykiem. Może się wydawać, że wazeliny jest mało, ale ja po prostu
mam problem z jej wykończeniem - jest niesamowicie wydajna! 


Wazelina ślicznie pachnie. Zapach jest jak taka mocna, gorzka czekolada albo prawdziwe kakao.
Zero chemii, zapach jest bardzo naturalny, jestem pełna podziwu i mam zamiar wypróbować
inne wersje zapachowe i przekonać się czy będą pachniały tak samo naturalnie jak moja ;)
Do tego bardzo długo czuć ją pod nosem z czego jestem bardzo zadowolona ;) 




Opis producenta i skład

Wazelina ma konsystencje...wazeliny ;D Jest może troszkę twardsza od wazeliny Ziaja, 
ale wolę taką konsystencję. Bez problemu się rozsmarowuje, pozostawia lekki film na 
ustach, jednak jeśli chodzi o nawilżenie, to nie jest jakaś rewelacyjna, jeśli ktoś ma 
suche usta to na pewno będzie za słaba. Jak dla mnie to nic pod względem nawilżenia
i odżywienia nie pobije mojego ukochanego balsamu Tisane ;)



Ja uzależniłam się od używania tej wazeliny - noszę ją zawsze przy sobie i używam
już odruchowo po prostu co 10 minut ;) Ogólnie wazelina bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła i mimo, że nie nawilża zbyt mocno to i tak kupię inną wersję zapachową,
bo nie mam problemów z suchymi ustami i mogę sobie na to pozwolić ;))

sobota, 1 grudnia 2012

Farmona Sweet Secret - Szarlotkowe masło do ciała

Oj jak ja dawno nie kupowałam sobie masełka do ciała...;D Będąc ostatnio na zakupach moją uwagę przykuła nowość od Farmona - masło do ciała Szarlotka z Bitą Śmietaną i Cynamonem.  Nie mogłam nie kupić tego masła, bo uwielbiam takie słodkie zapachy  ;))

Masło do ciała ma 225ml, kosztuje około 14zł. Opakowanie standardowe jak dla 
wszystkich kosmetyków z serii Sweet Secret - bardzo kolorowe, mnie się podoba. 

Opis producenta
Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i apetycznym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ekstraktu z jabłka, olejku cynamonowego i protein mlecznych, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając kuszący zapach rajskiego deseru. Regularne stosowanie Szarlotkowego masła do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura zapewnia intensywne i długotrwałe nawilżenie, łagodzi nieprzyjemne uczucie szorstkości oraz doskonale odżywia i regeneruje skórę, a niepowtarzalny, wyjątkowo aromatyczny zapach pobudza zmysły oraz zapewnia uczucie niezmąconej błogości i szczęścia, wprowadzając w doskonały nastrój. 

Skład:
Aqua (Water), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Cera Alba (Beeswax), Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Dimethicone, Parfum (Fragrance), Propylene Glycol, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bark Oil, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane- 1,3-Diol, BHA, E150C, CI 16255, Cinnamal. 


Po pierwsze muszę napisać o zapachu, który jak zwykle jest dla mnie najważniejszy 
jeśli chodzi o takie masełka, bo kupuję je dla umilenia sobie wieczornej toalety
a uwielbiam takie słodkie zapachy więc nie mogłam się oprzeć temu kosmetykowi ;)
Masło pachnie...średnio. Myślałam, że będzie to coś nowego, słodkiego, bo połączenia 
jabłek, bitej śmietany i cynamonu w maśle do ciała to jeszcze nie widziałam. Dla mnie 
jednak masło pachnie jak jabłka z cukrem...Kojarzy mi się to trochę z dzieciństwem 
gdy mama albo babcia robiły mi tarte jabłko z cukrem i cynamonem, jadłyście może? ;)
Cynamonu w tym maśle czuję jednak najmniej a szkoda, bo lubię jego zapach. Masło pachnie 
dość intensywnie, niestety zapach dość szybko się ulatnia co mnie zdziwiło, bo wszystkie
masła Sweet Secret, których wcześniej używałam pachniały intensywnie i bardzo długo.
Ogólnie zapach jest przyjemny, ale nie ma tego efektu WOW po pierwszym "niuchnięciu" ;))



Masło ma świetną konsystencję- jest bardzo lekkie, świetnie się wchłania i rozsmarowuje,
trochę jak mus, ale jest jednak gęstsze i bardziej zbite. Nie pozostawia tłustego filmu,
nie czuć go prawie wcale na skórze. W lecie moim zdaniem sprawdziłoby się lepiej, jesienią
i zimą wolę czuć taki lekko lepki film na skórze, ale konsystencja jak najbardziej na plus.

Masło nawilża identycznie jak reszta maseł Farmona, nie widzę żadnej różnicy. Nie jest 
zbyt mocno nawilżające, ale dla mnie wystarczające, nie mam problemów z suchą skórą. Myślę jednak, że dla dziewczyn z suchą skórą masło może być niewystarczająco dobrze nawilżajace.



Ogólnie masło jest w porządku, ja jednak nie kupię go ponownie, bo myślałam, że będzie
troszkę inne. Nie znaczy to jednak, że się zawiodłam, po prostu wolę inne zapachy. Jak 
wiadomo jest to kwestia gustu - moja koleżanka nie może przestać wąchać tego masła, 
również je sobie kupiła i uwielbia jego zapach, ma o nim inne zdanie niż ja, więc myślę, 
że trzeba go po prostu kupić i samemu się przekonać jak pachnie i działa ;)

niedziela, 25 listopada 2012

Bell Royal Glam Long Lasting Lip Gloss

Ostatnio cały czas używałam pomadek ochronnych nadających lekki kolor z Nivea.
Uwielbiam te pomadki, zastępują mi błyszczyki do ust. Jednak chciałam kupić sobie 
jakiś nowy błyszczyk, bo od czasu do czasu chcę mieć bardziej wyraziste usta ;)

Trwały błyszczyk do ust z aloesem Bell kosztował 15zł, ma 5,5g. Mam kolor 063.


Błyszczyk ma dziwny aplikator - niby gąbkę, bo pędzelków nie lubię, ale ta gąbka ma taki 
dziwny kształt, jest taka płaska, nie lubię nakładać nią błyszczyka, wolę standardowe gąbeczki.



Błyszczyk sam w sobie jak dla mnie jest bardzo średni - niestety, ale po pewnym czasie
zaczyna brzydko wyglądać na ustach. Jest dość gęsty, kleisty a po krótkim czasie
wchodzi w załamania ust, tak jakby się przemieszcza i podkreśla suche skórki. 
Wygląda to wtedy bardzo nieestetycznie, niestety...

Kolor błyszczyka jest bardzo ładny, efekt na ustach też, ale tylko przez jakieś pół godziny.
Później na moich ustach robi niestety "koszmarek" i błyszczyk jest dla mnie bubel...

Kolor bardzo mi się podoba - jest taki delikatny, jakby nude, lekko brzoskwiniowy, 
delikatny - idealny na co dzień. Błyszczyk nie posiada żadnych drobinek, nadaje ustom
takiego połysku, jest taki mleczny, nie wysusza ust. Niestety to tyle jeśli chodzi o plusy.


Jak trochę widać - błyszczyk znajduje się w załamaniach ust. Niestety, ale jak już
pisałam aparat mi się popsuł i lepszego zdjęcia nie mogłam zrobić ;)


Miałyście może ten błyszczyk? I co o nim sądzicie? Ja osobiście nie polecam...

sobota, 24 listopada 2012

Lirene Dermoprogram - Nawilżający żel do mycia twarzy

Ostatnio popsuł mi się aparat dlatego moje zdjęcia robię zastępczym i mogą
nie być zbyt zadawalające ;) Chciałam jednak dodać jakąś nową recenzję ;)

Nawilżający żel do twarzy Lirene Dermoprogram ma 150ml i kosztuje 13zł.
Zawiera wyciąg z lipy i glicerynę. Przeznaczony jest do skóry normalnej i mieszanej.

Skład:
Aqua, Glycerin, Coco-Glucoside, Betaine, Cocamidopropyl Betaine, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Ethylhexyl Methoxycinnamate, PPG-26-Buteth-26, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl Salicylate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PanthenolEthoxydiglycol, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Tilia Cordata (Linden) Extract, Arnica Montana (Arnica) Extract, Methylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum, Benzyl Alcohol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, CI 42090, CI 60730 (07.06.2010)


Chciałam kupić sobie jakiś delikatny żel do mycia twarzy, który nie zawiera SLS i będzie
delikatny i udało mi się! ;) Żel jest naprawdę bardzo fajny. Jest delikatny, nie pieni się,
świetnie myje twarz, zmywa cały makijaż a na tym zależało mi najbardziej, bo niektóre
żele, których wcześniej używałam po prostu nie zmywały zanieczyszczeń z twarzy zbyt dobrze.
Żel bardzo ładnie pachnie - delikatnie, odświeżająco, bardzo mi się podoba. 

Używam go 1-2 razy dziennie i wystarczył mi na niecałe 2 miesiące, ale to u mnie standard, wszystkie żele do twarzy kończę w przeciągu mniej więcej 2 miesięcy ;) Pomimo mojej mieszanej skóry z tendencją do trądziku żel mnie nie zapchał, ale co najważniejsze nie wysuszył też skóry, nie było mowy o ściągnięciu twarzy. Już przymierzam się do zakupu kolejnego opakowania, co u mnie jest naprawdę wyczynem, bo zazwyczaj kupuję inne żele, nie wracam do poprzednich tak szybko ;)
Widziałam z Lirene jeszcze kremowy żel, więc może jego wypróbuję? ;)


Żel ma świetną konsystencję - jest gęsty, taki troszkę kleisty, ale świetnie się 
nim myje twarz, dla mnie to była po prostu przyjemność ;)


A Wy jakich żeli do mycia twarzy używacie najczęściej? Polecacie może jakieś ciekawe? ;)

niedziela, 18 listopada 2012

Miss Sporty Studio Lash Mascara - Pomyłka x2

Jakiś miesiąc temu chciałam kupić sobie nowy tusz, bo skończył mi się mój ulubiony
tusz Eveline. Chciałam jednak przetestować coś nowego i miałam ochotę na tusz Wibo
Growing Lashes, bo czytałam o nim dużo pozytywnych opinii. Wybrałam się więc do Rossmanna,
miałam dość mało czasu i się spieszyłam. W domu okazało się, że zamiast wziąć tusz Wibo 
w zielonym opakowaniu to wzięłam tusz Miss Sporty, który również był w zielonym opakowaniu!!
No coż, trochę się zdenerwowałam, no, ale tusz Wibo na pewno jeszcze kupię, bo mam wielką ochotę na przetestowanie go ;) Jak widać pośpiech nie służy człowiekowi ;))

Tusz Miss Sporty kosztuje 13zł, ma 8ml. 


Niestety, ale tusz mi się nie podoba. Jeśli chodzi o plusy, to tusz ma ładny, głęboki czarny
kolor, ładnie wydłuża rzęsy, są naprawdę długie. Ale minusów jest znacznie więcej. Przede 
wszystkim tusz strasznie je skleja, jest taki lepki, muszę później oddzielać rzęsy specialną szczoteczką. Do tego kruszy się, rozmazuje, czego po prostu nienawidzę. Tusz ma bardzo fajną szczoteczkę, lubię takie, ale niestety ta szczoteczka za wiele do tego tuszu nie wnosi.  Na samym początku bardzo się przestraszyłam gdy otworzyłam ten tusz - na szczoteczce było mnóstwo tuszu, wyglądało to tak, jakby po prostu wypływał z opakowania, ale myślę,  że to po prostu ja jak zwykle trafiłam na jakieś fatalne opakowanie ;) Chociaż i tak do tej pory na szczoteczce zostaje  zbyt duża ilość tuszu, przez co źle się go aplikuje na rzęsy...


Na zdjęciu rzęsy wyglądają na dość długie, jednak jak widać są jeszcze trochę
posklejane, chociaż już rozdzieliłam je szczoteczką do rzęs. 


Ja tuszu nie polecam, moim zdaniem w tym przedziale cenowym jest dużo
o wiele lepszych tuszy do rzęs. Ten tusz już prawie skończyłam, używam go od 
jakiegoś miesiąca, ale ja tuszem maluję się codziennie, więc jest całkiem wydajny. 
Już nie mogę się doczekać jak kupię tusz Wibo, mam nadzieję, że będzie dobry ;)

sobota, 17 listopada 2012

Vipera Face - Puder prasowany

Na ten puder miałam ochotę już od bardzo dawna, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Jakiś miesiąc temu byłam na zakupach i zobaczyłam go w niewielkim osiedlowym sklepiku
i wzięłam bez zastanowienia, bo po prostu musiałam go przetestować ;)

Puder kupiłam za około 20zł, ma 15g. Mam odcień 606, według mnie jest najjaśniejszy.


Puder ma śliczne opakowanie, od razu przykuło moją uwagę. Jest bardzo solidne,
niewielkie, puder posiada spore lusterko i fajną gąbeczkę. Jeśli już miałabym
się czepiać to gąbeczkę trochę ciężko jest wyjąć, bo nie posiada żadnych takich
"uchwytów", ale to taki niewielki minus ;)



Pudru używam od jakiegoś miesiąca. Puder jak do tej pory jest moim ulubionym 
pudrem w kamieniu! Jestem z niego naprawdę bardzo, ale to bardzo zadowolona!
Kosmetyk świetnie sprawdza się do poprawek w ciągu dnia, ale robię nim też makijaż
rano i utrzymuje się na twarzy naprawdę długo. Jeśli chodzi o mat to jest trochę słabiej,
muszę robić poprawki koło południa, ale i tak zawsze musiałam, bo mam cerę przetłuszczającą
się. Puder naprawdę świetnie wygląda na twarzy - kolor 606 jest dla mnie idealny, chociaż
nie obraziłabym się jakby był trochę jaśniejszy ;) 

Puder świetnie stapia się z podkładem,  twarz wygląda na bardzo gładką, aksamitną, delikatną. Nie ściera się, nie schodzi nieestetycznie z twarzy, nie podkreśla suchych skórek. Twarz wygląda naprawdę bardzo ładnie, puder jest moim zdaniem dość mocno kryjący i należy uważać żeby nie przesadzić, bo może się pojawić efekt maski.  Czasem używam go solo, bez podkładu i radzi sobie równie dobrze, jednak wolę użyć wcześniej niewielkiej ilości podkładu, bo mam niewielkie problemy z cerą a puder idealnie ich nie zakryje. Kosmetyk ma bardzo ładny zapach - taki kwiatowy, nie spotkałam się jeszcze nigdy z tak ładnie pachnącym pudrem do twarzy ;) Puder ma taką kremową, miękką konsystencję, bardzo podoba mi się jego formuła.




 Z pudru jestem naprawdę bardzo zadowolona, nigdy bym nie przypuszczała, że będzie
aż tak dobry, opłacało się go szukać i chodzić po tylu sklepach ;P Puder już prawie mi się
kończy i mam zamiar kupić kolejne opakowanie, chyba pierwszy raz w życiu kupię kolejne
opakowanie tego samego pudru prasującego, więc jak widać naprawdę mi się spodobał ;)


piątek, 16 listopada 2012

Essence Eyebrow Stylist Set - zestaw do stylizacji brwi

Daawno nic nie pisałam, nie odwiedzałam bloga. Miałam niewielkie problemy z komputerem,
ale już wszystko jest ok i od razu jak zasiadłam do komputera to z zamysłem napisania
 recenzji ;) W ubiegłych tygodniach kupiłam sobie kilka nowych "niezbędnych" 
kosmetyków ;) więc  będzie o czym pisać ;)

Zestaw do stylizacji brwi kosztuje 12zł. W opakowaniu znajdują się 2 odcienie brązu -
jasny i ciemniejszy. W opakowaniu znajdziemy również 3 szablony do brwi (tak wogóle, to ja
nie wiem po co one są, nie za bardzo rozumiem sensu używania ich ;)) oraz malutki pędzelek.
Opakowanie średnio mi się podoba. Jest takie plastikowe, niezbyt trwałe i niezbyt ładne.
No, ale to nie oto tutaj chodzi, dlatego to tylko taki niewielki minus ;)


Tego zestawu do brwi chciałam spróbować już dawno temu, 
ale jak poszłam do niego do sklepu to po prostu go nie było ;)
Kupiłam wtedy kredkę do brwi Essence, z której byłam zadowolona,
ale jak zobaczyłam te cienie to musiałam je wziąć żeby przetestować ;)


Z zestawu do brwi Essence jestem naprawdę bardzo zadowolona! Są sypkie, w opakowaniu 
trochę się kruszą i sypią, ale na brwiach utrzymują się cały dzień, kolor nie jest intensywny
i nie blednie w ciągu dnia. Pędzelek idealnie nadaje się do nakładania cieni. Kolor jaśniejszy 
jest dla mnie idealny, nie za jasny, ale również nie za ciemny, wygląda naprawdę 
naturalnie  i ładnie podkreśla brwi, nadaje im takiej wyrazistości ;) 


Jak widać kolory dość mocno się od siebie różnią, ja używam
wyłącznie jaśniejszego, ciemniejszy jest dla mnie za ciemny,
ale czasem używa go moja współlokatorka, która ma 
ciemniejsze brwi i również jest bardzo zadowolona ;)


A to są właśnie te szablony, których nigdy nie używałam
i raczej nie będę używać ;)


Z tego zestawu jestem naprawdę bardzo zadowolona, różnica między naturalnymi 
brwiami a podkreślonymi tymi cieniami jest naprawdę wielka, polecam, warto przetestować 
coś do brwi jeśli jeszcze nigdy nie próbowałyście, na pewno się nie zawiedziecie!

piątek, 2 listopada 2012

Essence - pojedynczy cień do powiek Party All Night

O tym, ze lubię kosmetyki Essence chyba już wiecie ;) Najczęściej kupuję lakiery 
i cienie do powiek. Dzisiaj przychodzę z recenzją jednego z moich ulubionych cieni ;)

Cień Essence ma 2,5g i kosztuje około 8zł. Mam odcień 35 Party All Night. 



Bardzo podoba mi się kolor cienia. Jest taki złotawy, połyskujący, ślicznie wygląda
na powiekach, szczególnie na wieczór  z kreską i mocno wytuszowanymi rzęsami ;)  
Cień nie zawiera drobinek brokatu, ale i tak pięknie lśni, uwielbiam takie kolorki ;)
Jest dość mocno napigmentowany, niestety dość szybko schodzi, nie wiem jak byłoby 
z bazą, bo ja jej nie używam, ale myślę, że na pewno trzymał by się dłużej ;)
 



Kolorek jest naprawdę śliczny, mam ochotę na inne odcienie Essence a w kolejce do recenzji
czekają jeszcze dwa inne kolorki ;) Za tę cenę jestem naprawdę bardzo zadowolona i polecam, 
cienie Essence są naprawdę bardzo fajne a paleta kolorów naprawdę bardzo obszerna ;)

czwartek, 1 listopada 2012

Listerine Zero - Antyseptyczny płyn do płukania jamy ustnej

Uwielbiam płyny do płukania jamy ustnej Listerine. Moim zdaniem odświeżają 
jamę ustną najlepiej ze wszystkich. Jedynym co bardzo mi  przeszkadzało
 jest to, że są bardzo ostre, wręcz palące ;D Dlatego chciałam przetestować
nową wersję Listerine Zero - bez alkoholu ;)

Płyn Listerine kupiłam w wersji 500ml, zapłaciłam 13zł w promocji w Rossmannie ;)


Opis producenta i skład

Co mogę powiedzieć o płynie? Jest po prostu świetny! Używam go 2 razy dziennie -
rano i wieczorem po myciu zębów. Wlewam niewielką ilość płynu do zakrętki 
i płuczę jamę ustną przez mniej więcej pół minuty. Płyn ma świetny, lekko miętowy 
smak i dość mocny, miętowy zapach. Świetnie odświeża, ale przy tym wcale nie 
piecze, bo nie zawiera alkoholu. Bardzo spodobała mi się ta wersja, inne są
dla mnie za mocne, tej na pewno będę używać dalej i kupię kolejne opakowanie!  

niedziela, 28 października 2012

Essence Colour & Go - Szybkoschnący lakier do paznokci

Jak już pewnie wiecie bardzo lubię kosmetyki Essence ;) W kolejce do recenzji
czeka jeszcze jeden lakier i dwa cienie do powiek ;) Dzisiaj przychodzę z 
recenzją lakieru do paznokci Essence Colour&Go - nowa wersja ;) 

Lakier Essence ma 8ml i kosztuje około 8zł. Posiadam odcień 40 a przynajmniej
tak mi się wydaje, bo taki numer jest podany na spodzie lakieru o ile to 
o to chodzi,  bo nic innego nie znalazłam ;)


Lakier jest naprawdę dobry, spodobało mi się to, że już jedna warstwa
lakieru praktycznie idealnie pokryła paznokcie jednolitym kolorem, ale ja 
i tak zawsze daję dwie warstwy lakieru ;) Lakier utrzymuje się na paznokciach
w stanie idealnym przez jakieś 3 dni, czyli dla mnie standard ;) Nie odpryskuje się,
dość szybko wysycha. W tym przedziale cenowym jest naprawdę bardzo fajny.  


Kolor lakieru bardzo mi się spodobał - uwielbiam takie
stonowane odcienie, niezbyt rzucające się w oczy ;) 
Ten kolor jest idealny na codzień, do szkoły, do pracy ;)
 


Z pewnością sięgnę jeszcze po inne odcienie tego lakieru, mam już na oku
kilka ciekawych kolorków ;) Aktualnie posiadam jeszcze zielony lakier
 z drobinkami i niedługo wstawię zdjęcia pazurków z tym lakierem ;) 

sobota, 27 października 2012

Essence, Stay All Day Make-Up - Długotrwały podkład w płynie

Dzisiejsza pogoda jest po prostu tragiczna...U mnie cały czas leje, jest ciemno i ponuro.
Nawet zdjęcia nie wyszły zbyt dobrze...Nie ma co robić, postanowiłam więc napisać dzisiaj kilka nowych recenzji ;) Na pierwszy ogień idzie podkład Essence, który kupiłam 2 tygodnie temu ;)

Podkład Essence ma 30ml, kosztował niecałe 16zł. Posiadam odcień
20 Soft Nude. Jak dla mnie jest troszke za ciemny, chociaż jest to chyba najjaśniejszy
odcień z całej palety. Kolorystyka jest niestety dość uboga i do mojej dosć jasnej karnacji
ciężko było wybrać jakiś dobry odcień, ale chciałam przetestować podkład więc zaryzykowałam ;)
 
 

Opis producenta

Skład

Podkład naprawdę bardzo mi się spodobał! Jest dość gęsty, więc teraz na zimę jest 
idealny. Naprawdę ładnie kryje, nie wysusza i nie podkreśla suchych skórek. Nie zapycha
porów. Na pewno nie trzyma się 16 godzin, ale spokojnie wytrzyma około 6-7. Nie schodzi
z twarzy nierównomiernie, nie robi plam. Łatwo się go aplikuje, dobrze się wchłania.
Po użyciu moja skóra twarzy świeci się, więc niezbędny jest puder matujący. Podkład 
jednak nie ma właściwości matujących, więc nie mam mu tego za złe ;)

Podkład ma pompkę z czego jestem bardzo zadowolona, bo jest to bardzo
wygodne i higieniczne. Pompa nie psuje się, nie zacina. 
  


Jestem naprawdę mile zaskoczona tym podkładem, jest dość tani, wydajny i naprawdę
bardzo dobry. Polecam przetestować, ja jestem zadowolona, ale i tak nic nie pobije mojego
ukochanego podkładu w żelu Rimmel. Czasem jednak "zdradzam" go i kupuję inne podkłady
dla przetestowania, jednak zawsze i tak wracam do Rimmela ;) A Wy polecacie może jakiś
dobry podkład w takim przedziale cenowym, który jest troszkę cięższy, mocniej kryjący na zimę?