środa, 28 marca 2012

L`oreal Glam Bronze - puder brązujący do twarzy

Ten puder wygrałam w konkursie i bardzo się cieszę z takiej nagrody, bo nigdy wcześniej nie używałam bronzera 
i mogłam go w końcu przetestować ;)

Nie wiem ile dokładnie kosztuje, bo go wygrałam, ale coś w granicach 40zł. Ma 10g. Posiadam bronzer w odcieniu 03 GOLD, który dla mnie jest niestety za ciemny, ale myślę, że na lato będzie idealny ;) Zawiera SPF 10 i delikatne drobinki, które fajnie odbijają światło i mienią się w słońcu. 




Puder ma bardzo fajne, podwójne opakowanie, w którym znajduje się puder a po drugiej stronie lusterko oraz aplikator - pędzelek. Opakowanie jest bardzo wytrzymałe i solidne. 



Pędzelek jest bardzo fajny, ma świetny kształt, który pozwala na idealne rozprowadzenie pudru na twarzy. Do tego pudru używam właśnie tylko i wyłącznie tego pędzelka, sprawdza się idealnie.



Puder na mojej twarzy wygląda niestety na zbyt ciemny, dlatego nie mogę go na razie używać, może jak się opalę to będzie lepiej, chociaż nałożony w niewielkiej ilości wygląda całkiem fajnie.

W świetle dziennym
(widać, że puder jest zdecydowanie za ciemny)

 Z lampą


Ogólnie uważam, że puder jest bardzo dobry, trzyma się na twarzy bardzo długo, nawet jak wracam do domu o 18:00 po ciężkim i intensywnie spędzonym dniu to nie mam już prawie wcale podkładu na twarzy, za to puder nadal się na niej trzyma, za co wielki plus. Jest wydajny, używam go od jakiegoś miesiąca a nie zauważyłam, żeby go coś ubyło. Puder nie sypie się, nie kruszy. Ma fajne drobinki, nie wygląda to sztucznie i nienaturalnie, ładnie odbijają światło i dodają twarzy rozświetlenia. Jak już pisałam nigdy wcześniej nie używałam pudru brązującego a teraz już wiem jak wiele potrafi. Moja twarz po nałożeniu pudru na kości policzkowe wygląda smuklej, delikatniej, wszyscy mi to mówią ;) Nakładam go też trochę na skrzydełka nosa po obu stronach dzięki czemu mój nos wydaje się smuklejszy. Świetna sprawa z tym bronzerem ;)) 

Polecam ten puder bardzo gorąco, ja szukałam go w pobliskich sklepach i niestety nie znalazłam, więc nie wiem jak jest z dostępnością, ja raczej go nie kupię, bo cena dla mnie trochę za wysoka, ale dzięki niemu przekonałam się do pudrów brązujących i na pewno kupię jakiegoś zamiennika, gdy skończy mi się ten  puder L`oreal ;)




sobota, 24 marca 2012

Nivea Fruity Shine Strawberry - Truskawkowa pomadka do ust

Pomadka ma 4,8g, kosztuje około 6zł. Pachnie truskawkowo, świeżo, bardzo ładnie i ma czerwony kolor, ale na ustach daje delikatny połysk i lekko zaczerwienia usta.



Opis producenta:
Pomadka Nivea Fruity Shine nadaje ustom apetyczny, owocowy zapach i subtelny kolor, długotrwale je nawilżając. Dzięki innowacyjnej formule z ekstraktami z owoców oraz błyszczącymi drobinkami sprawia, że usta stają się miękkie i zmysłowe.
- Nadaje ustom apetyczny, owocowy zapach i długotrwale je nawilża .
- Podkreśla naturalne piękno ust dzięki błyszczącym drobinkom.
- Zawiera filtr SPF 10, chroniąc przed promieniami UVA i UVB.
Testowana dermatologicznie. Dostępna w trzech smakach:
- Strawberry,
- Cherry,
- Dragonfruit.

Skład:
Polyisobutene, Ricinus Communis Oil, Octyldodecanol, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Hydrogenated Polydecene, Candelilla Cera, Myristyl Myristate, Butyrospermum Parkii Butter, Cera Microcristallina, Isopropyl Palmitate, Synthetic Wax, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Mangifera Indica Juice, Citrus Aurantifolia Juice, Tocopheryl Acetate, Vitis Vinifera Seed Oil, Bisabolol, Glycerin, Mica, Propylene Glycol, Aqua, Neohesperidin Dihydrochalcone, BHT, Silica, Citric Acid, Trideceth-9, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, Limonene, Eugenol, Linalool, Benzyl Salicylate, Geraniol, Parfum, CI 77891, CI 15850, CI 45380, CI 15985, CI 77499.

Pomadka daje bardzo fajny efekt na ustach, usta są delikatnie czerwone i takie błyszczące się, wyglądają jakbym użyła błyszczyka. Pomadka zawiera delikatne drobinki, których na ustach nie widać. Jest bardzo miękka i dobrze się rozprowadza na ustach.


W świetle dziennym

Z lampą błyskową


Jeśli chodzi o moje zdanie, to dla mnie to najzwyklejsza pomadka do ust,  jedyny plus tej pomadki to efekt jaki daje na ustach. Jak na pomadkę daje dość mocny kolor i połysk, spokojnie może zastępować nam błyszczyk lub szminkę. Poza tym nie spełnia podstawowych zadań czyli nie nawilża ust a tego oczekuję od pomadki ochronnej. Poza tym kolor  nie schodzi z ust, gdy pomadka całkowicie zejdzie z ust to pozostawia taką czerwoną, suchą warstwę na ustach, wygląda to po prostu brzydko i trzeba to zmazać, bo samo nie zejdzie co bardzo mi się nie podoba. W dodatku ta sucha warstwa wysusza moje usta, są szorstkie i muszę użyć jakiegoś balsamu. Poza ładnym zapachem i efektem nie podoba mi się w tej pomadce zupełnie nic, na pewno nie kupię jej ponownie.

 


czwartek, 22 marca 2012

Farmona Tutti Frutti Liczi i Rambutan - Masło do ciała

Jak zapewne wiecie uwielbiam masła do ciała i jak zobaczyłam to masło to nie mogłam się oprzeć i musiałam je sobie kupić ;) Mam w domu dość sporą kolekcję maseł, ale jeszcze jedno więcej na pewno mi nie zaszkodzi ;)

Masło ma 250ml i kosztuje około 15zł. Zimą zawsze kupowałam słodkie zapachy takie jak cynamon, czekolada czy wanilia. Teraz są dla mnie zbyt duszące i postanowiłam kupić masło o jakimś owocowym zapachu. Postanowiłam więc kupić masło Farmona Liczi i Rambutan, chociaż zastanawiałam się jeszcze nad Mango i Arbuz, ale miałam już kiedyś ten mus, więc chciałam przetestować coś nowego ;)


Zapach to liczi i rambutan, tak naprawdę to ja nie wiem jak pachną te owoce, ale masło ma bardzo ładny zapach, w opakowaniu zapach jest delikatny, słodki, ale taki orzeźwiający, na pewno nie jest mdły, jednak po nałożeniu na skórę staje się bardziej intensywny, słodszy, nie czuć już takiej nutki orzeźwiającego zapachu. Zapach na skórze utrzymuje się bardzo długo i jest intensywny, z resztą jak we wszystkich masłach i musach Farmony. Dla mnie na plus, bo lubię czuć, że pachnę masłem całą noc ;)

Masło ma fajny kolorek, taki jasnoróżowy a w środku znajdują się niewielkie czarne drobinki, które mają masować ciało, nie wiem co producent chciał osiągnąć, te drobinki podczas nakładania masła nie rozpuszczają się, przyklejają się do ciała i muszę je z niego ściągnąć, bo inaczej brudzą mi ubranie. Nie jest ich na szczęście dużo, więc nie jest to jakieś bardzo uciążliwe, ale zdecydowanie na minus.

Zdjęcie zostało zrobione po 2 użyciach masła, 
teraz jest go zdecydowanie mniej ;) 

Konsystencja  jest świetna, masło jest gęste i treściwe, ale równocześnie takie miękkie, gładkie, takie lubię najbardziej. Dobrze się rozprowadza i dość szybko wchłania, choć pozostawia delikatny film na skórze.


Skład: 
Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Glycerin, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, CI 16255, Parfum, Cera Alba, Cyclomethicone, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Jojoba Esters,
Iron Oxides, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Geraniol, Citronellol, Limonene.

Opis producenta:
Gęste masło do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych oraz fascynującym zapachu dojrzałego liczi i soczyście świeżego rambutanu. Niezwykle słodkie liczi, uprawiane w Państwie Środka od 2000 lat, to symbol i ulubiony owoc chińskich cesarzy z dynastii Ming. Połączone z soczystym, rześkim rambutanem z Malezji nadaje skórze niespotykany, fascynujący aromat letniego wieczoru nad oceanem.Dzięki zawartości afrykańskiego masła Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. Bogata konsystencja pieści zmysły, czarne drobinki masują ciało, a zniewalająco słodki zapach egzotycznych owoców uwodzi i relaksuje.

Według mnie masło jest bardzo dobre, jedno z fajniejszych maseł jakich używałam (a było ich naprawdę sporo ;)) Dobrze nawilża ciało, ja jednak nie mam żadnego problemu ze skórą, maseł używam raczej w celach relaksujących i umilających wieczorną toaletę ;) Masło jest wydajne, używam go jakieś 2-3 tygodnie a zużyłam go stosunkowo niewiele. Zapach i konsystencja również bardzo fajne, ogólnie nie mam żadnych zastrzeżeń do tego produktu, no może poza tymi czarnymi drobinkami, ale z czasem można się do nich przyzwyczaić. Czytałam jeszcze, że może barwić skórę, u siebie nic takiego nie zauważyłam na szczęście.
Na taką przejściową porę jest bardzo przyjemne, ale gdy zrobi się cieplej to jednak kupię sobie coś delikatniejszego, bo nie lubię gdy w ciepłe dni klei mi się skóra i czuję film po posmarowaniu się masłem, na cieplejsze dni zdecydowanie wolę musy o lżejszej konsystencji.



wtorek, 20 marca 2012

Nivea Intense Repair - Pianka do włosów

Na ogół nie używam kosmetyków do stylizacji włosów, staram się ograniczać do minimum. Ostatnio jednak kupiłam sobie tą piankę oraz brylantynę w wosku Joanna - której recenzja już niedługo ;)

Pianka ma 150ml i kosztuje 12zł. Jest przeznaczona do włosów suchych i zniszczonych. Ma ładny, delikatny zapach, dla mnie pachnie podobnie do kremu Nivea. 


Opakowanie jest bardzo fajne, nieduże, ma fajne wcięcie,
dzięki któremu wygodnie trzyma się piankę
a aplikacja jej na włosy nie sprawia żadnego problemu

Co pisze producent


Skład:
Skład: Aqua, Isobutane, VP/VA copolymer, Propane, Polyquaternium-68, Panthenol, Niaciniamide, Cetrimonium chloride, Ceteareth-20, PEG-40 hydrogenated castor oil, Butane, Citric acid, Sodium benzoate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Isobutylparaben, Propylparaben, Hexyl cinnamal, Butylphenyl methylpropional, Linalool, Citronellon, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, Alpha-isomethyl lonone, Parfum. 

Ja pianki nie używam po każdym myciu włosów, tylko wtedy, gdy wiem, że pójdę następnego dnia 
w rozpuszczonych włosach i chcę mieć ładne fale ;) Pianka ładnie podkreśla skręt włosów, nie obciąża ich, chociaż za pierwszym razem użyłam jej trochę za dużo i miałam obciążone włosy, które wyglądały na przetłuszczone. Nie zauważyłam żadnej termo ochrony ani poprawienia kondycji włosów o której pisze producent, ale nie oszukujmy się - od tego są maski i odżywki, pianka jest przeznaczona do czego innego. Najważniejsze, że nie przesusza włosów tak jak niektóre pianki, których wcześniej używałam.  Pianka jest bardzo wydajna, używam jej od ponad 2 miesięcy a mam jeszcze sporo kosmetyku w opakowaniu.

Ogólnie pianka jest przyzwoita, chociaż dla mnie nie wyróżnia się niczym specialnym od innych pianek do włosów. Raczej nie kupię jej ponownie, bo lubię testować nowe kosmetyki ;)


piątek, 16 marca 2012

Bell Star Glam - błyszczyk do ust


To mój drugi błyszczyk Bell Star Glam. Wcześniej miałam taki bardziej czerwony, wysłałam mamę po taki sam 
a ona kupiła taki różowy, ale też mi się podoba ;))

Błyszczyk Bell mam w odcieniu 020. Ma 5,5g. Kosztował jakieś 10zł. Jest dostępny w 5 kolorach. Ma powiększać usta, ale ja tego jakoś nie zauważyłam. Ma w sobie delikatne drobinki, których na ustach nie widać wcale. Ma ładny zapach, pachnie jak guma balonowa. Błyszczyk mrowi usta, z początku trochę mi to przeszkadzało, teraz już się przyzwyczaiłam i prawie tego nie zauważam. Mrowienie jest jednak bardzo delikatne i lubię ten efekt, błyszczyk fajnie chłodzi usta ;)


Błyszczyk ma fajny aplikator, jest dość duży, łatwo nim rozprowadzić kosmetyk na ustach. 


Kolor

Zdjęcie z lampą
(zdjęcie na ustach wyszło średnie, to przez aparat i nie wiem dlaczego
mam na zdjęciu taki dziwny kształt ust, pytałam przed chwilą wszystkich 
domowników czy mam dziwne, nierówne usta to powiedzieli, że chyba
zwariowałam, więc to chyba w aparacie tak dziwnie wychodzi ;D)

Jeśli chodzi o moje odczucia to błyszczyk jak na 10zł jest całkiem fajny, ot, taki zwykły błyszczyk. Na ustach prezentuje się ładnie, daje efekt takich mokrych ust, co bardzo mi się podoba. Nie utrzymuje się na ustach zbyt długo, dla mnie to jednak żaden problem,  bo błyszczyka używam dobre kilkanaście razy dziennie ;) Błyszczyk jest trochę trudno dostępny, widziałam go u siebie tylko w jednym sklepie. 

Minus za to, że napisy schodzą z opakowania dość szybko i wygląda to nieestetycznie.

Raczej nie kupię go ponownie, bo takich błyszczyków w drogeriach są całe półki a ja lubię testować nowe kosmetyki ;) Jednak polecam, za tę cenę można śmiało przetestować.


środa, 14 marca 2012

Wygrana w konkursie ;)

Dzisiejszy dzień od samego rana zaczął się bardzo dobrze, dużo bardzo fajnych rzeczy się wydarzyło a po południu jak przyszłam do domu to zastała mnie jeszcze bardzo miła niespodzianka w postaci bronzera wygranego w konkursie u Moodhomme ;)

Nigdy wcześniej nie używałam bronzera a wydaje mi się, że to bardzo ciekawy kosmetyk więc mam teraz okazję, by go przetestować ;)

Bronzer ma 10g, kosztuje z tego co wiem to koło 40zł i mam go w numerze 03 GOLD - mam tylko nadzieję, że nie będzie za ciemny ;) 

 
 Na pierwszej "stronie" jest bronzer ;D

Na drugiej znajduje się natomiast lusterko a na trzeciej aplikator

niedziela, 11 marca 2012

Isana - Woda Brzozowa

Od jakiegoś miesiąca używam wody brzozowej Isana. Jest ona przeznaczona do skóry głowy oraz włosów. 
Ma 500ml, kosztowała jakieś 5zł. 


Skład 
(Trochę bałam się alkoholu w składzie, zwłaszcza, że wody 
używam na skórę głowy)

Co pisze producent 

Woda brzozowa ma ładny zapach, delikatny, choć trochę czuć w nim alkohol, niezbyt długo utrzymuje się na włosach. Ma delikatny, żółtawy kolor. Konsystencja jak to woda - bardzo rzadka ;))


Opakowanie jest dla mnie tragiczne, ponieważ gdy chcę wylać niewielką ilość wody na dłonie to z butelki wylewa się znacznie za dużo, przez co połowę wylanej wody muszę po prostu wytrzeć w ręcznik...


Jeśli chodzi o moje odczucia co do stosowania tej wody, to ja używam jej od jakiegoś miesiąca, używam jej jakieś 3 razy w tygodniu na skórę głowy po umyciu włosów i czasami na całe wilgotne włosy po myciu. 

Jeśli nakładam ją na włosy to są one bardzo sypkie, puszyste, łatwo je rozczesać, nie elektryzują się, chociaż jak dla mnie to są właśnie zbyt puszyste, gdyż mam skłonności do puszenia się i elektryzowania włosów, więc na włosy tej wody używałam tylko kilka razy. Myślę jednak, że posiadaczkom cienkich, delikatnych włosów bez objętości ta woda powinna się spodobać.

Natomiast na skórze głowy woda sprawdza się całkiem nieźle, mam delikatną skórę głowy i bałam się alkoholu w składzie, ale woda brzozowa jej nie podrażniła. Nie zauważyłam, żebym miała jakieś mocniejsze włosy i żeby szybciej rosły, chociaż może używam jej jeszcze za krótko by było to widać. Dzięki tej wodzie brzozowej moje włosy są dłużej świeże, bo mam skłonności do przetłuszczających się włosów u nasady. 

Woda jest niesamowicie wydajna, zużycie jest bardzo małe, nie wiem, czy kiedykolwiek ją skończę ;) Jak na kosmetyk do włosów za 5zł to woda jest całkiem fajna, nie robi może za wiele, ale też nie szkodzi, jest jednym z takich kosmetyków, których używam, które nie szkodzą, ale też za dużo nie zdziałają ;)
 




środa, 7 marca 2012

Ziaja - Kakaowe Masło do Ciała

Jak wiecie uwielbiam słodkie masła do ciała, takie kakaowe, waniliowe, cynamonowe. Dlatego właśnie nie mogłam oprzeć się temu masełku, postanowiłam, że na wiosnę kupię sobie jakieś delikatne, owocowe, ale do wiosny jeszcze daleko ;)



Masełko kosztowało niecałe 12zł i ma 200ml. Ma delikatny, brązowy kolor, taki właśnie kakaowy ;) Pachnie bardzo ładnie, niezbyt słodko, dość intensywnie, kakaowo, zapach nie zmienia się na ciele, co dla mnie jest bardzo ważne, bo niektóre masła po nałożeniu na skórę po pewnym czasie pachniały znacznie inaczej, nie lubię tego. Zapach utrzymuje się na skórze stosunkowo długo, co mi odpowiada, lubię tak pachnieć kakaowo cały wieczór ;)



Skład


Co pisze producent

Masło ma bardzo fajną konsystencję, taką typowo maślaną, delikatną, trochę śliską. Bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego, nieprzyjemnego filmu. 

Nawilża równie dobrze, ja nie potrzebuje jakiegoś dużego nawilżenia czy odżywienia, bo codziennie używam różnych maseł do ciała (nie ma dnia, żebym się którymś nie posmarowała ;)), jednak ostatnio miałam problem z suchą skórą na łokciach i masło Ziaja poradziło sobie z nim bardzo dobrze, po suchej skórze nie ma śladu.

Masło nie jest zbyt wydajne, ja lubię używać na raz stosunkowo dużo, więc może dlatego po niecałych dwóch tygodniach zużyłam już ponad połowę opakowania, ale dla mnie to i tak dość szybko, bo zawsze mam masło nawet ponad miesiąc a to kończy się dość szybko.

Ogólnie masełko jest bardzo fajne, może kiedyś do niego wrócę, ale uwielbiam testować nowe masła 
(a w szczególności zapachy;)), mam już na oku kilka nowych ślicznie pachnących kosmetyków, w tym masło waniliowe i kokosowe również Ziaji ;)



sobota, 3 marca 2012

Maseczka do włosów Alterra Granat i Aloes

O ten maseczce czytałam same pozytywne recenzje, więc postanowiłam przetestować ją na własnej skórze
a raczej włosach ;) I od razu piszę, że zakup maseczki był strzałem w 10!



Maseczka ma 150ml i kosztuje niecałe 9zł. Ma biały kolor, jest rzadka, ale ma taką jakby leistą konsystencję, taką ciągnącą się, no nie wiem jak to określić ;) Ma ładny zapach, taki delikatny, owocowy. Można ją kupić wyłącznie w sieci drogerii Rossmann, co u mnie niestety na minus, ponieważ u mnie nie ma Rossmanna, więc następnym razem kupię 2 opakowania tej maseczki na zapas ;)


U mnie maseczka nie była zbyt wydajna, wystarczyła na jakieś 8 razy, ale ja na jeden raz nakładam naprawdę dużą ilość maseczki, więc żadna odżywka czy maseczka nie jest u mnie wydajna ;)

Opakowanie to tubka, która jest bardzo dobra w użyciu, ponieważ łatwo można zaaplikować tyle kosmetyku, ile potrzebujemy, czasami zdarza się, że kosmetyk po prostu trochę wypływa z opakowania gdy stoi na półce z kosmetykami, zresztą widać to na zdjęciu


Maseczka ma świetny skład, przeszłam teraz na kurację bezsilikonową, która bardzo mi służy i ta maseczka nadaje się świetnie, skład ma bardzo naturalny, po prostu idealny ;)


Producent pisze: (Przepraszam,ale podczas zabierania maseczki pod prysznic trochę się zdarła ta naklejona kartka z opisem)


A co ja myślę o ten maseczce?

Używam jej 2 razy w tygodniu, raz na 10-15 minut a drugi na jakąś godzinę pod czepek i ręcznik. Maseczka sprawdza się w obu przypadkach bardzo dobrze. 

Po użyciu maseczki moje włosy są odżywione, najbardziej podoba mi się to, że w końcu zaczęły mi się błyszczeć, jeszcze nigdy wcześniej nie miałam tak błyszczących się włosów! Włosy bardzo dobrze się rozczesują, nie elektryzują się, ładnie się układają (mam włosy falowane, teraz moje fale są bardzo ładnie podkreślone, skręt jest bardziej widoczny). Tak jak pisałam jednak w recenzji olejku Alterra nie wiem czy to zasługa olejku, maseczki czy też szamponu, ale te wszystkie kosmetyki używane razem sprawdzają się u mnie rewelacyjnie, nie wiem jak każdy działa z osobna, bo zawsze używam ich razem.Teraz moje włosy wyglądają naprawdę bardzo dobrze, taka bezsilikonowa kuracja naprawdę im służy. 

Maseczkę polecam jak najbardziej, jest tania, ma świetny skład i działa równie dobrze, ja na pewno kupię kolejne opakowanie przy najbliższej okazji odwiedzenia Rossmanna. Tą maseczkę uznaje jako moją ulubioną razem z odżywką Garnier Awocado i Masło Karite.